Adaś pisze do Ewy (po raz 2.) ? opowiadanie Bartka

Droga Ewciu!

Od mojego ostatniego listy nie minęło dużo czasu, a czuję się tak, jakby to było całe wieki temu. Pewnie dlatego, że tak wiele się u mnie działo. Pozwól, że opowiem Ci, co się wydarzyło.

Pamiętasz, jak mówiłem Ci o dzieciach, które uwierzyły Niszczycielowi? Stała się z nimi bardzo dziwna rzecz. Tak jak Niszczyciel, zaczęły gadać o regułach naszych zabaw. Zbierały nas w jedno miejsce, żeby nas uczyć. Poza tym, że trwało to okropnie długo, było to całkiem przekonujące. Ciekawe jest to, że nazywały Niszczyciela naszym wrogiem. Twierdziły, że uczą dokładnie tego samego, co Wielki Budowniczy.

Wszystko byłoby w porządku (wielu z nas przecież bardzo tęskniło za Budowniczym), jednak to jak się zachowywali wszystko psuło. Prawie codziennie przerywali nasze zabawy. Krzyczeli na nas, pokazując, co robimy nie tak. Straszyli nas, że Budowniczy bardzo by się pogniewał, gdyby zobaczył, jak ?niepoprawnie się bawimy?. Nie pamiętam jednak, żeby Budowniczy, kiedyś na nas krzyczał. Był bardzo cierpliwy i wolał nam tłumaczyć sens zabaw. Nigdy też nie widziałem, żeby ci ?Nauczyciele? brali udział w jakiejś grze.

Sytuacja była naprawdę ciężka, Ewuniu. Wszyscy byliśmy tym wszystkim mocno zmęczeni. Bardzo rzadko usłyszeć można było od kogoś dobre słowo. Niewiele było uśmiechu. Wydawało się nawet, jakby śmiech był przestępstwem. Nie mogliśmy już dłużej tego znieść. Wtedy zjawił się ON.

Wyglądem przypominał nawet Niszczyciela, ale zupełnie inaczej się zachowywał. Jak tylko się pojawił, zaciągnął niemal całe podwórko do wspólnej zabawy! Biegaliśmy, żartowaliśmy, śmialiśmy się. Czuliśmy się tak, jakby cały świat przestał dla nas istnieć. Nawet nie wiesz, jaka to była ulga. Wszyscy na Placu Zabaw słuchaliśmy nowego przybysza, którego część z nas nazywała Ratownikiem.

Ratownik nie tylko się z nami bawił. Okazało się też, że umie naprawiać nasze zabawki. Robił to z taką łatwością. Nie mogliśmy wyjść z podziwu. Potrafił nawet złożyć na nowo całkiem połamane części. Mówił, że przysłał go Wielki Budowniczy, który nie tylko chce naprawić nasze zabawki, ale szykuje nam coś dużo lepszego. Coś, co jest większe i wspanialsze od naszego Placu Zabaw ? Wesołe Miasteczko. Miejsce, w którym dzieci znów mogłyby się bawić razem z Budowniczym.

Nie wszyscy jednak cieszyli się z obecności Ratownika. Nauczyciele bardzo go nie lubili. Nie chcieli uwierzyć, że przyszedł od Budowniczego. Dosłownie na każdym kroku starali się pokazać, że jest w błędzie. Mimo to, Ratownik był nie do zatrzymania. Nie przestał działać nawet, kiedy mu grozili. Gdziekolwiek przyszedł, pojawiała się radość, śmiech i wdzięczność. Nasze życie zaczęło przypominać to sprzed pojawienia się Niszczyciela. Nie trwało to jednak długo?

Nauczyciele coraz częściej krzyczeli, że Ratownik pochodzi od Niszczyciela, a nie od Budowniczego. Doszło do tego, że cały Plac Zabaw zdecydował się wykluczyć Ratownika ze wspólnych zabaw! Jest mi bardzo z tego powodu wstyd Ewuniu, bo nic nie zrobiłem, żeby mu pomóc? udawałem nawet, że go nie znam. Jednak Ratownik temu wszystkiemu się nie sprzeciwiał. Mimo, że mógł bez problemu pokazać im, gdzie raki zimują, nie zrobił tego. Naprawdę nie wiem, co o tym wszystkim myśleć.

Teraz cała nasza grupka ukrywa się i boi, że nas też wygonią i zakażą się bawić. Napiszę, jak tylko będę mógł.

Ściskam, Adaś.

PS. Bardzo za Tobą tęsknię, Ewuniu.

Autor: Bartek Siemienkiewicz