Szukam prawdy czy potwierdzenia wyuczonych przekonań?

Jest to ciąg dalszy poprzedniego wpisu „Casting na Boga”.

Więc – prosty i szybki przykład. Dwie krótkie wypowiedzi z Biblii:

„Jezus mu odpowiedział: Ja jestem drogą, prawdą i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca jak tylko przeze mnie.” [Ewangelia Jana 14:6]

oraz

„I nie ma w nikim innym zbawienia [przyp.: kontekst – apostołowie mówią o Jezusie]. Nie ma bowiem pod niebem żadnego innego imienia danego ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni.” [Dzieje Apostolskie 4:12]

Moje podejście prowadzi mnie do pytania – czy to jest prawda? Zastanawiam się, czy te rzeczy są prawdziwe, czy nie. 🙂

Jeśli tak, pociągają za sobą ogromne konsekwencje – Jezus jest kluczową postacią jeśli chodzi o „zbawienie”, „przyjście do Ojca”. W takim razie, jest unikatową i kluczową postacią jeśli chodzi o pojednanie się z Bogiem.

Jeśli nie, też prowadzi to do istotnych konsekwencji – znaczyłoby to, że Jezus mówił nieprawdę. Czy można mu ufać?

Podejście castingowe prowadzi do pytania – jak dopasować to, co tu przeczytałem, do tego, jakie już mam poglądy. Najczęściej człowiek przeprowadza nieświadomy casting w formie dziwacznego kompromisu, wewnętrznie sprzecznego z sobą. Jeśli na dodatek zawadzi to o kilka różnych tematów, to będzie już kompletny bałagan, zamykając tym samym możliwość przedyskutowania choćby jednego z tych tematów.

Chodzi o opinie typu:
a) „no tak, rzeczywiście rozumiem, co jest tu napisane… no ale przecież jest tyle religii, więc przecież nieważne pod jakim imieniem, ważne, żeby wierzyć w Boga, no bo co by było z tymi ludźmi z burzu…”
b) „w ogóle to słyszałem od babci, że Bóg przecież nie może być taki zły/niesprawiedliwy/wybiórczy…”
c) „a skąd wiesz, jak rozumieć te napisane słowa nie przychodzi inaczej niż przeze mnie, bo przecież znajomy modlił się do zmarłych rodziców i był szczęśliwy w relacji z Bogiem, więc można też oczywiście inaczej przychodzić do Boga…”

Często spotyka się mixy tych opinii w jednej wypowiedzi. Pomieszanie z poplątaniem. Myślę, że uczciwszym jest powiedzenie „uważam inaczej”.

Człowiek, który działa wg castingowego sposobu, nie szuka prawdy. Szuka dopasowania tego, co właśnie przeczytał, do pewnego wzorca, który ma już w głowie. Jeśli nowa informacja nie pasuje do wzorca, zniekształca nową informację, wycisza, nadaje rangę „mniejszej prawdy” i „większej prawdy”, stara się nie myśleć o rzeczach, które burzą jego światopogląd. Przecież można było zamiast tego powiedzieć „uważam inaczej”, „nigdy się tym nie interesowałem”, „nie wiem”, „nie myślałem o tym wcześniej i potrzebuję czasu, aby sobie to ułożyć”.

Osobiście, jeśli czegoś nie rozumiem, co znaczą różne rzeczy, pytam Boga (w końcu jest Bogiem, od niego warto zacząć). Pytam ludzi, którzy się znają na temacie. Szukam, porównuję, zastanawiam się. W końcu wyciągam wnioski. Nie staram się być na siłę ekspertem od tematów, o których niewiele wiem. Jeśli coś uznaję za ważne, zaczynam się tym interesować i przeznaczam czas, aby znaleźć prawdę. Staram się robić to najlepiej, jak umiem 🙂

W dalszym ciągu nie podjąłem tematu „czy i czemu w ogóle warto zaglądać do Biblii?”. Kiedyś przyjdzie czas i na wpis o tym.

Zagadnienie jest też dużo ogólniejsze, niż podejście do Boga. Tu chodzi o dowolny temat, który nas dotyczy w życiu. Każdorazowe podejście „tak, to prawda, ale ja wierzę w coś przeciwnego, więc to prawda, i to prawda, choć te rzeczy się wykluczają”, powoduje, że mamy w głowie tylko coraz większy bałagan.

Ja to kiedyś uciąłem i staram się trzymać porządek w swoim myśleniu, przede wszystkim w rzeczach, które są wg mnie najbardziej istotne. Co też każdemu polecam 🙂

P.S. Oczywiście zawsze warto przeczytać szerszy kontekst tych zacytowanych wypowiedzi, ale nie chcę już przeciągać. Pokazałem przykład, to chciałem. Chcesz przeczytać więcej? Przeczytaj.

I skomentuj 🙂