Przegrałeś? Ja też! Zapraszam, bo idzie lepsze!

Smutna osoba

Porażka. Znasz to?

Jest to słowo, którym opisywałem ostatni rok działalności tego bloga, a także mojej działalności w Internecie. Nie pierwszy raz coś zacząłem, a potem przestałem kontynuować. Poprzedni wpis był 2018.09.28, czyli praktycznie rok temu.

Dostałem niedawno taki prezent na tę rocznicę – a była nim jeszcze większa porażka.

Przy przenoszeniu bloga podczas zmiany serwera coś się nie udało, choć wszystko było robione przez profesjonalistę. Najpierw tego nie zauważyłem, potem to zignorowałem, śmiejąc się z dziwnego błędu. Ale grzebiąc głębiej, okazało się, że nie da się dodawać nowych wpisów ani obrazków, szkice wiadomości nieodwracalnie podmieniają starsze wpisy, podczas prób naprawy przestały się wyświetlać obrazki nic nie dając w zamian… Napiszę o tym jeszcze, bo przy takich rzeczach człowiek dowiaduje się najwięcej 🙂 . W skrócie – już zacząłem myśleć, że wszystko, co do tej pory było dodane, pójdzie na śmietnik.

Ale się udało! Dziękuję, Daniel i Marcin… Marcin i Daniel 😀 . Bez Waszej pomocy bym się poddał. Bez Waszej pomocy ten blog by już tylko wegetował. Chwała Bogu za Was i za kopię zapasową 🙂

Ten wpis jest więc wyrazem wdzięczności 🙂 . Wdzięczności za ludzi wokół. Wdzięczności, że mogę tu dodać nowy wpis. Wdzięczności, że odzyskałem coś, co utraciłem. Wdzięczności, że wszystko działa jak wcześniej. Wyrazem docenienia, że mam możliwość robić to, czego mi się robić nie chciało.

Ale nie tylko wdzięczność. Dodatkowo, chcę też powiedzieć o kierunku, w którym chcę prowadzić swoją działalność w Internecie. Bo mimo, że mi się upadało, coraz bardziej klaruje mi się wizja i sposób mojego działania.

Albo nie – bo ten wpis się będzie ciągnął w nieskończoność. O kierunku działania kiedy indziej.

Trafniejszym pytaniem jest: co się Sylwek niby zmieniło, żeby miał być inny efekt, niż kolejna porażka?

1. Po pierwsze, zmieniły się warunki. Bóg do mnie wyraźnie mówił już 2 lata temu, że chce, abym wraz z końcem minionego roku szkolnego 2018/19 przeprowadził zmiany, jeśli chodzi o swoje życie zawodowe. Dokończyłem swoje zobowiązania jako szkolny nauczyciel, i nie pracuję tam więcej. Widzę różnicę jeśli chodzi o moje możliwości czasowe i spójność tego z samym sobą. Pod kątem finansowym, skupiłem się w 100% na korepetycjach i jestem bardzo z tego powodu zadowolony.

2. Po drugie, zmieniła się motywacja. Moją motywacją nie jest jedynie to, że mogę tu znowu pisać. Bo jeśli o tym zapomnę, to za rok będzie to samo. Motywacja przyszła z innej strony. 2 miesiące temu dowiedziałem się, że mój blog był początkiem odkrywania Boga i decyzji o wyborze świadomego naśladowania Jezusa przez jedną z osób z mojego otoczenia. Jak? W stopce swojego maila mam następujący podpis: Sylwester Błaszczuk – i to wystarczyło, aby dla jednej z osób zaczęła się niesamowita przygoda. Bo jeśli ta osoba sama „wyciągnęła” ode mnie moje doświadczenia z Bogiem, a w efekcie wielu rozmów dostaję takie coś:

Osoba z mojego otoczenia wyrażająca wdzięczność za podarowanie Biblii

i się dowiaduję kilka miesięcy później, że to miało początek dzięki temu blogowi – to mi się chce! A co zniechęca? Bo widzę, że chociaż ludzie to czytają, to mało kto się wypowie. Mało kto skomentuje. Ale chwila, ogarnij się, ty też tak robisz Sylwek. Trudno, to otwarta przestrzeń Internetu, nie grupa znajomych na Messengerze. Muszę założyć twardszą skórę, bo mogę zostać niedoceniony za wpis – i tak często będzie. Takie życie, chyba dopiero to do mnie dotarło (czyli pewnie jeszcze nie). Jak komuś bardzo zależy, to i się zaangażuje.

3. Po trzecie, w zgodzie z samym sobą przyznam, że mam w dupie częstą powierzchowność ludzkich relacji. Bądźmy szczerzy – jeśli to nadal czytasz, to jesteś na maxa wciągnięty w ten wpis. Dlaczego? Bo jest dobry. A czemu? Rozkoszujesz się, bo poznajesz, co naprawdę myślę. Nie musicie zadawać mi kłopotliwych pytań – sam na nie odpowiadam. I o ile uważam to za fatalny znak czasu, że poznawanie życia innych ludzi odbywa się zza ekranu, to myślę, że mam wiele rzeczy, które mogę opisać i umieścić na Internecie. Z narzędzi trzeba korzystać mądrze, a nie się na nie obrażać.

4. Po czwarte – ponownie widzę skalę i łatwość. Tu zawsze możesz wrócić do interesujących myśli. Co prawda, Internet przypomina dziś bardziej warszawską oczyszczalnię ścieków (temat na czasie) niż źródło wiedzy, ale czy to znaczy, że wartościowe rzeczy mają się tu nie pojawiać? Głupi pomysł – oczywiście, że tym bardziej jest na to potrzeba!

5. Po piąte – hej, chyba zbyt surowo się oceniasz Sylwek? 9 miesięcy (w miarę) regularnego publikowania. 51 wpisów (przed tym). 8 nieopublikowanych wersji roboczych. 9 filmików na YouTube. 34 subskrypcje tam. 2 osoby gotowe pomóc przy WordPressie. 1 osoba, na którą wiem, że miałem wartościowy wpływ. Serio, to nic? Nie wszystkie liczby znaczą to samo. Tak szczerze, te „duże” liczby tutaj niewiele dla znaczą. Nie wszystkie z moich wpisów cokolwiek wnosiły, niektóre tylko powiększały „szambo Internetu”, nie będąc ani zabawne, ani mądre, ani cokolwiek. Bezsensownie marnowały Wasz czas. Jedyne z tych liczb, która są dla mnie ważne, to te 2 osoby pomagające i ta 1, której życie zmieniło się na lepsze w związku z moimi wpisami.

Więcej mi się już pisać nie chce (czyli masz Sylwek pomysł na wpis o problemach na blogu, o kopiach zapasowych, o kierunku działania, i jeszcze najchętniej rozwinąłbyś każdy z tych 5 punktów?). 🙂

Cieszę się, że tu wróciłem!

Obrazek wyróżniający – kadr z filmu Avengers: Infinity War, z efektem „obraz olejny”.