Premier podpisuje na Jasnej Górze akt zawierzenia Polski OBRAZOWI Czarnej Madonny. Co na to Bóg?

Ostatnimi czasy po Internecie krąży zdjęcie z podpisem „premier podpisuje na Jasnej Górze akt zawierzenia naszego kraju OBRAZOWI(!) Czarnej Madonny”. Niestety, nie jestem w stanie dotrzeć do źródła tej informacji. Wklejam poniżej screen z jednej z wielu dyskusji na Facebooku.

Wiem, że premier Morawiecki był na Jasnej Górze, jest przemówienie na YouTube, coś tam przy okazji podpisał. Jeśli ktoś znajdzie źródło, co on tam dokładnie podpisał, będę bardzo wdzięczny.

Tak, czy siak, prowadziłem kiedyś bloga o Bogu i Biblii. I z tej okazji przypomniał mi się bardzo dobry wpis gościnny, który dawno temu przygotowała Ania (dostanie ona linka do tego wpisu ;-)). Ania napisała o obrazach i innych symbolach kultu i zastanowiła się, co o tym mówi Biblia. Podała też, jak kształtowały się u niej przekonania dotyczące tego, co o tym temacie naprawdę sądzi Bóg.

Nie przedłużam i oddaję „głos” Ani. Wpis jest sprzed prawie 4 lat, ale jest on tak samo aktualny jak wtedy.

Więc: screen -> karykatura -> przemówienie -> wpis:

https://www.youtube.com/watch?v=gAZteIOjWR4

Wpis Ani z dnia 2014.10.20:

Nie wiem jaki wstęp napisać, więc zacznę od historyjki. W ubiegłe wakacje, stojąc sobie w kolejce po gazetę (przed kioskiem), byłam świadkiem mniej więcej takiej rozmowy:
Sprzedawczyni: Gazetka z brelokiem z Janem Pawełem II czy bez?
Klientka: Bo ja wiem…?
Sprzedawczyni: Takie są, proszę sobie zobaczyć.
Klientka: Ja nie wiem czy to tak wypada taki brelok z ojcem świętym. To się chyba nie godzi tak, bo wie pani, uważam, że to byłaby profanacja tak wkładać i wyjmować z kieszeni tego biednego papieża. To się tak nie powinno, to jest święte. Jak panie uważają?

Osobiście zdębiałam, zgłupiałam i stchórzyłam powiedzieć cokolwiek, mimo że ostatnie pytanie było skierowane do nas obu. Ale po tej sytuacji przypomniało mi się jak to wyglądało u mnie. Bo kiedyś jako katoliczka również uważałam te wszystkie rzeczy za święte. I tak, zniszczonego obrazka nie można było wyrzucić tylko należało spalić. Gdy do parafii zawitał słynny wędrujący obraz z brzydką panią (bardziej podobały mi się te europejskie panie) leciałam do kościoła i się modliłam do wizerunku (wiecie, my też mieliśmy identyczny obrazek, z dokładnie taką samą panią, ale ten który przyszedł był jakiś taki oryginalniejszy, szczególniejszy, lepszy, może miał więcej mocy? nie zastanawiało mnie to wtedy). Podczas rorat brałam udział w losowaniu figurki Maryi, i potem do tej figurki modliła się cała rodzina, w samochodzie taty wisiał jakiś święty (nie że się powiesił, chodzi o brelok 😉 ), który rzekomo chroni przed wypadkami.

Przykładów z życia wziętych można mnożyć. Ponoć stanowisko kościoła w tej sprawie (modlitw do obrazków, figurek, traktowania ich jako moc mających, szczególnych) jest inne niż przeciętnego Kowalskiego. No cóż, byłam przeciętnym kowalskim i kościół katolicki nie raczył mnie powiadomić jak jest naprawdę. Mojego otoczenia zresztą też nie powiadomili, bo jakieś 99% osób robiło i myślało dokładnie tak samo jak ja. Może mieliśmy jakichś niedouczonych księży w parafii, cholera wie.

Ale! W życiu tak mi się potoczyło, że trafiłam na audycje o Bogu. Gdy w jednej z nich usłyszałam, że dekalog w Biblii brzmi inaczej, aż się zachłysnęłam pytaniem: 'jak to?!?’. I sprawdziłam II księgę Mojżesza, rozdział 20, od 4 wersu: „Nie czyń sobie podobizny rzeźbionej czegokolwiek, co jest na niebie w górze, i na ziemi w dolinie i tego, co jest w wodzie pod ziemią. Nie będziesz się im kłaniał i nie będziesz im służył, gdyż ja, Pan, jestem Bogiem zazdrosnym.”

Było mi mało! No bo przecież nie o ludziach pisali, tylko o jakichś rzeczach. Wprawdzie już nie modliłam się do obrazków, tylko do Boga i usunęłam to wszystko, ale sprawa nadal nie była rozstrzygnięta. A że czytałam w tym czasie Biblię, szybko rzuciły mi się kolejne fragmenty, np.

5 księga Mojżeszowa, 4, 15-28
„Strzeżcie usilnie dusz waszych, gdyż nie widzieliście żadnej postaci, gdy Pan mówił do was na Horebie spośród ognia, Abyście nie popełnili grzechu i nie sporządzili sobie podobizny rzeźbionej, czy to w kształcie mężczyzny, czy kobiety, czy w kształcie jakiegokolwiek zwierzęcia, które jest na ziemi, czy w kształcie jakiegokolwiek skrzydlatego ptaka, który lata pod niebem […] Gdyż pan Twój Bóg, jest ogniem trawiącym, on jest Bogiem zazdrosnym. […] A tam będziecie służyli bogom (wcześniejsze wersety mówią, że za karę) będącym dziełem rąk ludzkich z drzewa i kamienia, którzy nie widzą i nie słyszą, nie jedzą i nie wąchają.”

27, 15
„Przeklęty mąż, który zrobi podobiznę rzeźbioną lub laną, obrzydliwość dla Pana, dzieło rąk rzemieślnika i ustawi go w ukryciu.”

Jezus lub któryś z jego uczniów mówił, że całe prawo Mojżesza jest pożyteczne do nauki, a te cytaty są z tego prawa.

Gdy czytałam dalej, całkowicie pozbyłam się sentymentu do figurek i obrazków ze świętymi, aniołkami, milionem Maryj i Jezusem:

Izajasza 44, 9-20
„Wytwórcy bałwanów są w ogóle niczym, a ich ulubione wytwory są bez wartości, ich czciciele są ślepi, a oczywista ich niewiedza naraża ich na hańbę. […] Snycerz rozciąga sznur, kreśli zarysy czerwonym ołówkiem, wycina go dłutem, wymierza go cyrklem i wykonuje go na podobieństwo człowieka, jako piękną postać ludzką, która ma być ustawiona w domu. […] Połowę jego spala w ogniu, przy drugiej jego połowie spożywa mięso, piecze pieczeń i je do syta, [..] a z reszty czyni sobie boga, swojego bałwana, przed którym klęka i któremu oddaje pokłon i do którego się modli [..] A nikt tego nie rozważa i nikt nie ma tyle poznania i rozumu, aby rzec: jedną jego połowę spaliłem w ogniu i na jego węglach napiekłem chleba, upiekłem też mięso i najadłem się, a z reszty zrobię ohydę i będę klękał przed drewnianym klocem?

Jeremiasza 10, 3-16
„Gdyż bóstwa ludów są marnością. Są dziełem rąk rzemieślnika pracującego dłutem w drzewie, ściętym w lesie. [..] nie mówią, trzeba je nosić, bo nie mogą chodzić [..] niedorzecznością jest cześć oddawana drewnu. Srebro cienko sklepane, sprowadzone z Tarszyszu, a złoto z Ofiru, to dzieło rzemieślnika i rąk złotnika; ich szata jest z błękitnej i czerwonej purpury [..]”

Habakuka 2, 18-19
„Cóż pomoże bałwan, którego wyrzeźbi mistrz, posąg odlany z jego kłamliwą wyrocznią [..]”

Są też fragmenty z Nowego Testamentu:

Dzieje Apostolskie 17, 29-30
„Będąc więc z rodu Bożego, nie powinniśmy sądzić, że bóstwo jest podobne do złota albo srebra, albo do kamienia, wytworu sztuki i ludzkiego umysłu. Bóg wprawdzie puszczał płazem czasy niewiedzy, teraz jednak wzywa wszędzie wszystkich ludzi, aby się upamiętali.”

Dzieje Apostolskie 19, 26
„Widzicie też i słyszycie, że ten Paweł nie tylko w Efezie, lecz nieomal w całej Azji namówił i zjednał sobie wielu ludzi, mówiąc, że nie są bogami ci, którzy są rękami zrobieni.”

List do Rzymian 1, 23
„I zamienili chwałę nieśmiertelnego Boga na obrazy przedstawiające śmiertelnego człowieka, a nawet ptaki, czworonożne zwierzęta i płazy.”

Objawienie św. Jana 9, 20
„[..] nie odwrócili się od uczynków rąk swoich, nie przestając oddawać czci demonom oraz bałwanom złotym i srebrnym, i spiżowym i kamiennym i drewnianym, które nie mogą ani widzieć, ani słyszeć, ani chodzić.”

To jest kilka fragmentów, można znaleźć ich więcej. Dla mnie, po przeczytaniu Biblii, stało się jasne, że idąc za radami Boga nie mogę mieć nawet cienia pobłażliwości dla takich rzeczy. Zresztą, nawet gdyby był tylko jeden fragment w Biblii, zawsze to mniej ryzykowne jest modlić się tylko do Boga. Bo jeśli nawet okaże się, że mogłam czcić tych wszystkich świętych, obrazki, figurki (może jako poganka, nie-żyd), to Bóg się przecie nie obrazi, że zwracałam się tylko i wyłącznie do niego. Natomiast jeśli się okaże, że Bóg jest baaaaardzo zazdrosny o te wszystkie osoby i rzeczy, to mogę mieć przesr… 🙂